Blue Angels Homecoming Air Show 2011
Chris Parypa
NAS Pensacola
– Blue Angels Homecoming Air Show 2011
Tym razem celem mojej podróży była słynna baza Lotnictwa Sił Morskich USA Pensacola w stanie Floryda, dom legendarnej grupy akrobacyjnej „Blue Angels” (Blue Angels United States Navy Flight Exibition Team). Oficjalna nazwa bazy to Forrest Sherman Field Naval Air Station Pensacola, nieoficjalna – Home of the US NAVY Blue Angels. Do Pensacola przyjechałem po dwóch innych lotniczych pokazach, które odbyły się w stanie Floryda tydzień wcześniej. Postanowiłem jechać na dłuższą wycieczkę po pokazach lotniczych w związku z kończącymi się obchodami 100-lecia Lotnictwa Sił Morskich USA, ale w tym przypadku był jeszcze jeden ważny powód, pewne bardzo ważne zaproszenie, które dostałem od „Blue Angels”…
W Pensacola spędziłem tydzień wraz z rodziną. Żona z córką podobnie jak ja uwielbiają lotnictwo, tak więc prawie zawsze podróżują ze mną i w kwestii czy idziemy na zakupy czy do muzeum lotnictwa zazwyczaj mamy podobne zdanie i wybieramy… lotnicze muzeum. Nie bez przyczyny wspomniałem o muzeum lotnictwa, w bazie mieści się jedno z najlepszych lotniczych muzeów w Stanach Zjednoczonych, a może i na świecie: National Naval Aviation Museum. Miejsce poświęcone lotnictwu amerykańskich sił morskich i wszystkiemu co z lotnictwem związane. Można tam polatać symulatorem, wczuć się w rolę marynarza na lotniskowcu, ale przede wszystkim zobaczyć spory kawałek historii. Muzeum jest ogromne, około 200 różnych statków powietrznych, które można dotknąć i obejrzeć z każdej strony. Można tam zobaczyć takie perełki jak Curtiss A-1 Triad, samolot z pionierskich lat lotnictwa morskiego, Vought F7U Cutlass, czy pierwszy użyty w boju śmigłowiec Sikorsky R-4, a wypatrzyłem też samolot Mikojan Gurewicz MiG-15, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Miejsce jest magiczne, sala kinowa IMAX i filmy w niej wyświetlane jest jak świątynia wyznawców lotnictwa. O tym muzeum mógłbym napisać oddzielny artykuł opatrzony setką zdjęć, więc kto wie – może w przyszłości... Dni spędzone w Pensacola upłynęły mi pod znakiem muzeum, treningów „Blue Angels”, zwiedzania zakamarków bazy i samego miasta. Oczywiście „Blue Angels”, byli tam wszędzie: na ulicach, na mostach, w nazwach restauracji, na ambulansach, na wozach straży pożarnej, pogodynka w telewizji ubrana w niebieski kombinezon pilota „Blue Angels”, wszelkiego rodzaju zakłady usługowe od mechanicznych po spożywcze z „Blue Angels” w nazwie. Jedno było pewne, Pensacola to mekka tej legendarnej lotniczej grupy akrobacyjnej i miasto jest dumne z tak wspaniałych i niezwykle popularnych obywateli. Pokazy zaczęły się w piątek, 11 listopada. Bramy bazy otwarto o godzinie 8 rano tradycyjnym wciągnięciem amerykańskiej flagi na maszt przy dźwiękach państwowego hymnu. Szybki obchód statyki i namiotów w poszukiwaniu naszywek i odznak dywizjonów oraz innego rodzaju pamiątek. Zaczęło się, w głośnikach głos spikera, człowieka legendy, głosu który każdemu pilotowi w kraju kojarzy się tylko z lotnictwem, uwielbiany przez środowisko lotnicze w Stanach Zjednoczonych – Rob Reider. Jest osobą znaną z radia, telewizji, zdobywca pięciu nagród Emmy, bliski przyjaciel i promotor „Blue Angels”. Mam niewątpliwą przyjemność od czasu do czasu uścisnąć mu dłoń i zamienić kilka słów, zawsze otwarty na publiczność, zawsze uśmiechnięty. Wprowadza na pokazy lotnicze bardzo interesującą atmosferę, opowiadając nieznane i ciekawe historie, prezentując pilotów i ich maszyny. Rob jest duszą amerykańskich pokazów. W 2011 roku Lotnictwo Sił Morskich USA obchodziło 100-lecie istnienia, pokazy w Pensacola były jedną z głównych imprez związanych z obchodami tej rocznicy. Pierwszymi latającym aktorem pokazów był Curtiss Pusher Ely 1911, replika samolotu z pionierskich lat lotnictwa sił morskich. Symbol początku lotnictwa, stał się też w tym roku symbolem obchodów i było można oglądać tą historyczną maszynę na wielu pokazach w Stanach Zjednoczonych. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania jeśli chodzi o obchody rocznicowe, po kolei zaprezentowały się historyczne maszyny. Merytorycznie był to najlepszy airshow jaki widziałem.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 2/2012