Bez nas nawet wszy nie zabijecie. Radzieckie wojska zmechanizowane i zmotoryzowane 1920–1940. Część I
Krzysztof Cieślak
Zbigniew Lalak
Przyszło mi wyrazić moją najgłębszą wdzięczność towarzyszom z 2. Ukraińskiej Sowieckiej Armii za czołg, który otrzymałem w prezencie. Ten dar jest drogi nam wszystkim, drogi robotnikom i chłopom Rosji, jako dowód heroizmu braci Ukraińców, drogi także dlatego, że świadczy o całkowitym upadku Ententy, która wydawała się tak potężna.
List tej treści Włodzimierz Iljicz Lenin napisał 2 maja 1919 roku, w dzień po defiladzie na Placu Czerwonym. Oto, bowiem, w marcu tego roku, w walkach niedaleko stacji kolejowej Bierezowce pod Odessą Ukraińcy zdobyli cztery czołgi Renault FT, należące do francuskiej 303. kompanii 501. Pułku Artylerii Specjalnej. Pod koniec kwietnia wóz nr 66230 został wysłany do Moskwy, aby mógł wziąć udział w defiladzie z okazji Święta 1 Maja. Kierowcą czołgu został B. Rossijskij, który wprawdzie był pilotem, ale z uruchomieniem i kierowaniem czołgu jakoś sobie poradził. Renault FT dotarł na Plac Czerwony o własnych siłach i jak można było się spodziewać wzbudził sensację. Kierownictwo RKKA bardzo szybko zdało sobie sprawę z konieczności dysponowania tym rodzajem broni. Po zakończeniu wojny domowej rozpoczęto przebudowę armii, stawiając sobie za cel jej unowocześnienie, a tym samym zmotoryzowanie i zmechanizowanie. Proces ten nie mógł ominąć broni pancernej, która przez lata 30. podlegała stałej rozbudowie organizacyjnej oraz zmianom jakościowym. W 1939 roku radzieckie brygady zmechanizowane wkroczyły na arenę zmagań. We wrześniu starły się z Wojskiem Polskim, a w grudniu ich przeciwnikiem zostali Finowie.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 5/2021