Asy przeciwko asom nad Donbasem. Jagdgeschwader 52 przeciwko Airacobrom myśliwskiej elity WWS. Część III
Iwan Ławrinienko
Pomimo sporych sukcesów nielicznych niemieckich myśliwców, na przełomie sierpnia i września stało się jasne, że ich siły są niewystarczające do przeciwstawienia się liczniejszemu lotnictwu WWS. Na korzyść wojsk radzieckich rozwijała się na także sytuacja na lądzie, w wyniku czego wojska niemieckie zostały zmuszone do wycofania się z Donbasu.
Kolejne zwycięstwa i straty
28 sierpnia 1943 roku oddziały pancerne i kawaleria Frontu Południowego kontynuowały natarcie na główną linię obrony i skrzydła zgrupowania Wehrmachtu w Donbasie, zagrażając całkowitym okrążeniem XXIX Korpusu Armijnego. Dowództwo niemieckiej 6. Armii nie miało wielu możliwości szybkiej reakcji w obliczu przełamania obrony przez radzieckie oddziały, ale nie zaniechało prób kontratakowania nacierających wojsk radzieckich. W związku z tym oddziały 111. Dywizji Piechoty, wspierane przez 13. Dywizję Pancerną, rozpoczęły atak z rejonu Marfińskaja–Anastasjewka. Niemcom udało się odeprzeć ataki oddziałów 2. Gwardyjskiego Korpusu Zmechanizowanego i 416. Dywizji Strzeleckiej. Szybko stało się jednak jasne, że z uwagi na zbyt szczupłe siły kontrataki nie rozbiją nacierającego przeciwnika i Niemcy zaczęli przesuwać swoje siły dalej na południe.
W związku z tym dowództwo niemieckiej 6. Armii rozpoczęło tworzenie grupy uderzeniowej złożonej z 9. Dywizji Pancernej i 258. Dywizji Piechoty, które przybyły na front Mius w celu przeprowadzenia kontrataku od zachodu i północnego zachodu. W celu lepszej koordynacji działań, do rejonu operacji przybyła kwatera główna IV Korpusu Armijnego gen. F. Mietha, któremu podporządkowano również resztki 3. Dywizji Górskiej i 17. Dywizji Pancernej. Grupa uderzeniowa miała nacierać w kierunku południowo-wschodnim, aby na linii Suchoj Jelanczyk–Mokroj Jelanczyk połączyć się z XXIX Korpusem Armijnym. Tymczasem pierścień okrążenia wokół XXIX Korpusu zacieśniał się, ponieważ tego dnia 4. Gwardyjski Korpus Zmechanizowany i 4. Gwardyjski Korpus Kawalerii nadal nacierały w kierunku południowym i siły XXIX Korpusu były już ściśnięte na obszarze zaledwie 25 km².
Aby maksymalnie wesprzeć walczące wojska, niemieckie dowództwo ściągnęło na ten odcinek większość samolotów szturmowych 4. Floty Powietrznej. Od razu miało to swoje odbicie w stratach pierwszorzutowych jednostek radzieckich i to pomimo faktu, że rzucono do walki wszystkie siły 9. GIAD, która dostała zadanie osłony jednostek Frontu Południowego przed nalotami. Siły dywizji były wyraźnie niewystarczające, aby zrealizować zamiar dowództwa. Od rana grupy niemieckich bombowców liczące od 30 do 120 maszyn, pod osłoną sporych sił myśliwskich, wielokrotnie przeprowadzały zmasowane naloty na jednostki zmechanizowane i kawalerię, które przebiły się przez niemiecką obronę, zadając im znaczne straty. Radzieccy obserwatorzy raportowali łącznie około 1400–1500 lotów bojowych samolotów przeciwnika, czyli dwu-trzykrotnie więcej niż w poprzednich dniach. Jak odnotowano w radzieckich dokumentach, przeciwnik, ze względu na brak odwodów na ziemi, starał się opóźnić postępy jednostek Armii Czerwonej za pomocą potężnych uderzeń lotniczych, które radzieccy dowódcy wojskowi nazwali powietrzną obroną. Z kolei 8. WA wykonała tego dnia 731 lotów bojowych, z czego prawie połowę stanowiły ataki na cele naziemne i bliskie zaplecze niemieckiej obrony, w tym przeprawy.
Od tego dnia część sił I./JG 52, czyli Stab i 2./JG 52, ponownie została rzucona na pomoc dywizjonowi III./JG 52. Nad Miusem ponownie pojawiła się też rumuńska 7. Grupa Lotnictwa Myśliwskiego (Grupul 7 Vânătoare). Miało to jednak niewielki wpływ na intensywność działań radzieckich samolotów szturmowych. Przykładowo, w czasie działań dziewięciu grup Iłów-2 z 1. GSzAD Messerschmitty tylko raz przechwyciły szturmowiki, czym zapewniły skuteczną osłonę wojsk, ale w pozostałych przypadkach radzieckie załogi w ogóle nie zauważyły przeciwnika w powietrzu. Wymierne rezultaty działań bojowych obu dywizjonów JG 52 okazały się znacznie skromniejsze niż poprzedniego dnia – i to pomimo faktu, że 8. WA działała jeszcze intensywniej niż 27 sierpnia. Niemieckim myśliwcom nie brakowało więc celów do ataków. Niska intensywność walk powietrznych znalazła również odzwierciedlenie w raportach o zwycięstwach pilotów radzieckich, którzy zgłosili zestrzelenie „jedynie” siedmiu samolotów Luftwaffe i uszkodzenie dwóch. Warto przy tym odnotować, że w tym dniu wskaźnik potwierdzeń radzieckich zgłoszeń był na bardzo wysokim poziomie, o czym dalej. Z kolei Niemcy zgłosili tylko trzy zwycięstwa, chociaż w rzeczywistości osiągnęli nieco lepsze wyniki.
Pierwsze walki powietrzne miały miejsce około południa. Prowadząca rozpoznanie para Jaków-1 z 31. GIAP została zaatakowana przez cztery Bf 109 z III./JG 52 w rejonie Kuzniecowo-Michajłowka. W ferworze walki radzieckiemu dowódcy lejtn. S.F. Filinowi udało się wejść na ogon jednego z Messerschmittów i podpalić maszynę wroga długą serią, w wyniku czego samolot spadł (zgłoszenie nie zostało potwierdzone – patrz następny akapit). Jednakże w tym samym czasie jego skrzydłowy mł. lejtn. N.I. Mazurenko został zaatakowany z góry i z tyłu przez Ltn. Bunzeka. Filin zdążył jedynie zobaczyć, jak Jak wszedł w nurkowanie, z którego prawdopodobnie już nie wyszedł. Mazurenko nie powrócił z zadania bojowego i został uznany za zaginionego. Dzień sukcesów niemieckiego asa nie zakończył się na tym, ponieważ już półtorej godziny później odniósł on swoje 33. zwycięstwo. Tym razem Bunzek miał do czynienia z pilotami z 611. IAP i udało mu się zestrzelić Jaka-7B doświadczonego mł. lejtn. W.P. Pomieljajko, który do tego czasu zdołał odnieść dwa zwycięstwa indywidualne. Radzieckiemu pilotowi udało się wyskoczyć z płonącego samolotu i otworzyć spadochron, lecz wylądował na terytorium wroga i ślad po nim zaginął – w dostępnych dokumentach, dotyczących tych, którzy wrócili z niemieckiej niewoli, nie ma o nim wzmianki. Być może został poważnie ranny i zmarł po przymusowym lądowaniu lub zginął w walce z niemieckimi żołnierzami.
Tego dnia nad Miusem operowali również piloci 104. GIAP na Airacobrach. Sześciu z nich, prowadzonych przez Bohatera Związku Radzieckiego kpt. K.G. Wiszniewieckiego, zauważyło w rejonie Pokrowo–Kiriewo–Wasiljewka dwie grupy Ju 88 liczące w sumie 12–14 samolotów. Silna osłona Messerschmittów nie dała gwardzistom szansy przebicia się do Junkersów i zapobieżenia nalotowi. Dla niemieckich pilotów walka zakończyła się jednak porażką. W walce z kilkunastoma Bf 109 piloci Airacobr, bez strat własnych, zgłosili cztery zestrzelenia, które zapisano na konta kpt. K.G. Wiszniewieckiego (16. zwycięstwo), st. lejtn. A.S. Zakaljuka (5.), mł. lejtn. A.A. Williamsona (9.) oraz zespołowo kpt. W.M. Drygina i lejtn. A.A. Rumma. W raporcie dywizji stwierdzono, że dzięki umiejętnej współpracy w parach gwardziści „zawsze mieli inicjatywę w swoich rękach”. W rzeczywistości zestrzelili dwa Bf 109. Przeciwnikami radzieckich lotników byli piloci I./JG 52 i prawdopodobnie III./JG 52, którzy, mimo posiadania w tym starciu przewagi liczebnej, nie zdołali uniknąć porażki. Zestrzelony został Uffz. Horst Timme z 2./JG 52, który zginął w zniszczonym samolocie. Był to dobrze zapowiadający się pilot, który wyróżnił się w pierwszych dniach bitwy nad Miusem, a w chwili śmierci miał na koncie 13 zwycięstw. Według niektórych źródeł jego Bf 109G-6 W.Nr.18659 rozbił się na północ od Amwrosijewki, sądząc jednak po widniejącym w dokumentach numerze kwadratu 8819 mogło to mieć miejsce na południe lub południowy zachód od tej osady. Jeden z pilotów 104. GIAP trafił również Bf 109G-6 z 8./JG 52. Nieznany pilot tego samolotu nie dotarł do lotniska w Makiejewce i był zmuszony lądować na południowy wschód od miasta. Uszkodzenia samolotu oszacowano na 40 proc., co oznaczało długotrwałą naprawę, ale biorąc pod uwagę odwrót niemieckiej 6. Armii znad Miusu Messerschmitt mógł zostać porzucony lub zniszczony przez własne wojska. Nieznana jest dokładna godzina zestrzelenia, więc trzeba zauważyć, że ten Bf 109 mógł zostać zestrzelony również przez wspomnianego wcześniej lejtn. Filina z 31. GIAP, choć bardziej prawdopodobne wydaje się zgłoszenie 104. GIAP. Jakkolwiek było, sukces radzieckich myśliwców w tych przypadku były oczywisty, co jednak nie zapobiegło atakom niemieckich bombowców na wojska na ziemi.
Co więcej, doświadczone niemieckie asy wkrótce po raz kolejny udowodniły swoją wysoką klasę. Jeszcze tego samego dnia udało im się wykonać odwet na 104. GIAP. Gdy patrolująca szóstka Airacobr pod dowództwem kpt. G.I. Szaposznikowa zaatakowała dużą grupę Ju 87, została zaatakowana przez osiem Messerschmittów. W pięciominutowej walce zestrzelony został samolot mł. lejtn. W.G. Stiepanowa, który nadał przez radio: „Trafiony – Palę się!”. Pilot zdołał jednak wylądować na brzuchu kilka kilometrów od lotniska na zachód od Bolsze-Krepińskoj. Ze strony niemieckiej nie było zgłoszeń związanych z tym zwycięstwem.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 11/2025
