Ardeńskie szaleństwo Hitlera?

Ardeńskie szaleństwo Hitlera?

Robert Michulec

 

Podczas studiowania literatury historycznej różnorakiego autoramentu można by dojść do wniosku, że dawno, dawno temu, za strzelistymi górami i wysokimi lasami, jakoś tak we wrześniu 1944 roku, Hitler podczas jednej z obiadowych „rozmów przy stole” ze swoimi najbliższymi wojskowymi współpracownikami pochylił się nad jarzynową zupką i od niechcenia rzucił poprzez blat: A może by tak skoczyć na święta do Antwerpii, panowie. Byłby to dobry prezent dla naszego umęczonego narodu niemieckiego. Antwerpia ledwie znalazła się w rękach aliantów i najwyraźniej szybujący na skrzydłach swojego wojskowego geniuszy „Gröfetz” już przewidział konieczność wyzwolenia tego znamienitego flamandzkiego miasta spod amerykańskiej okupacji. Odbicie go w grudniu mogłoby być tożsame z niezłym obłowieniem się przez Niemców w dobra konsumpcyjne bogatej US Army, wielokrotnie przerastające dobytek rozkradany w państwach podbijanych przez Wehrmacht w pierwszych kampaniach wojennych. Ale czy tak faktycznie mogło wyglądać planowanie zimowej operacji strategicznej, mającej jakoby zapewnić Wehrmachtowi przejęcie inicjatywy strategicznej co najmniej na Froncie Zachodnim i wręcz uratować Rzeszę Niemiecką?

Jednym z najwyrazistszych aspektów planowania ofensywy „Herbstnebel”, jeszcze w formie przedsięwzięcia „Wacht am Rhein” zakrojonego na o wiele większa skalę, jest zaprowadzenie przez Hitlera absolutnej tajemnicy we wszystkich wojskach i dowództwach. Miało to się przejawiać odcięciem od informacji o planowanej operacji postronnych oficerów oraz rezygnacją z łączności radiowej. Kwestii tej nie poświęca się specjalnej uwagi, mimo że jest fundamentalna, i to nie tylko dla planowanej operacji, ale dla zrozumienia biegu wojennych spraw w Europie. Skoro bowiem we wrześniu 1944 roku Hitler nakazał wprowadzanie restrykcyjnych procedur przepływu informacji na temat posunięć na Froncie Zachodnim, to musiał mieć ku temu jakiś powód. Skoro nikt spośród wojskowych bażantów OKW nie protestował przeciw temu ani nie podważał jego decyzji, oznacza to, generalnie, ich zrozumienie dla takiego posunięcia. Stanowisko takie mogło wynikać tylko z dostrzeżenia załamania systemu przepływu informacji III Rzeszy. Wskazywałoby to, że co najmniej w najwyższym dowództwie OKW najpóźniej latem 1944 roku domyślano się, a częściowo wręcz na pewno wiedziano o penetracji niemieckiego systemu szyfrowania, a więc po prostu o złamaniu przez aliantów systemu Enigmy. Doświadczony masową zdradą Hitler nie miał żadnych możliwości weryfikowania sytuacji, do czego nie miał ludzi ani czasu, więc siłą rzeczy musiał postawić na najprostsze i doraźne rozwiązania. Całe planowanie ofensywy w Ardenach zostało więc przeprowadzone w najbliższym otoczeniu Hitlera, a przygotowania do niej zgrabnie ukryto pod parasolem wielkiej operacji odbudowy i reorganizacji wojsk na Renie. W przeciwieństwie do większości wcześniejszych operacji ten plan opracowano wyłącznie samodzielnie na absolutnie najwyższym szczeblu dowództwa naczelnego, w Sztabie Dowodzenia Wehrmachtu przy OKW, do późniejszego zlecenia wykonania w dowództwach operacyjnych HGr. B.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 6/2024

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter