Amerykańskie okręty następnej generacji. Przyszłość krążowników i niszczycieli US Navy

Amerykańskie okręty następnej generacji. Przyszłość krążowników i niszczycieli US Navy

Sławomir J. Lipiecki

 

Zasadnicze uderzeniowe siły nawodne US Navy czeka potężna rewolucja. W ciągu najbliższych dwóch dekad ma zostać przeprowadzona całkowita wymiana pokoleniowa wszystkich zasadniczych jednostek morskich. Wśród okrętów nawodnych najbardziej ambitny jest program DDG(X), zakładający pozyskanie dużej liczby niszczycieli rakietowych (w praktyce krążowników rakietowych ciężkich) nowej generacji, które zastąpią zarówno krążowniki rakietowe z systemem AEGIS/BMD typu Ticonderoga (CG-47), jak i starsze niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke FLIGHT I. Według najnowszego Raportu Kongresu z 15 lipca br. zamówienie na pierwsze jednostki ma znaleźć się w budżecie obrony USA w 2032 r. Jednocześnie obecny budżet, przeznaczony na program badawczo-rozwojowy związany z tym projektem, może zostać poszerzony o dodatkowe 133,5 mln USD.

US Navy oficjalnie klasyfikuje swoje przyszłe krążowniki i niszczyciele zbiorczym mianem dużych okrętów nawodnych LSC, czyli Large Surface Combatant – w myśl zasady „one hull fitts all”. Docelowo siły morskie USA mają składać się z 381 jednostek, w tym aż 87 LSC w obu wersjach, i w przeciwieństwie do swojego potencjalnego przeciwnika, tj. Marynarki Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLAN), liczba ta nie obejmuje tzw. robotyki (np. zdalnie sterowanych czy całkowicie autonomicznych pojazdów podwodnych klasy UUV/AUV), okrętów pomocniczych czy innych, doraźnie tylko przystosowanych do celów wojskowych. W nomenklaturze programu DDG(X) litera X oznacza, że projekt końcowy (nie mówiąc o wykonawczym) okrętów nie został jeszcze sfinalizowany, co w szczególności przekłada się na siłownię, dla której zupełnie na poważnie rozpatrywany jest obecnie napęd nuklearny trzeciej lub czwartej generacji. Dla przykładu, w styczniowym raporcie Biura Budżetowego Kongresu (Congressional Budget Office, w skrócie CBO), dotyczącym 30-letniego planu budowy okrętów, stwierdzono, że wyporność (nie wiadomo przy tym, czy chodzi o wyporność konstrukcyjną czy normalną) przyszłych okrętów serii LSC w odmianie podstawowej ma przekraczać 14 500 ts, a więc o ponad 1000 ts więcej niż proponowano jeszcze rok temu.

Sytuacja ogólna

Wciąż oceniane jako najgroźniejsze jednostki nawodne świata, czyli pozostałe jeszcze w służbie krążowniki rakietowe z systemem AEGIS/BMD typu Ticonderoga, nadmiernie zużyte w toku wyjątkowo intensywnej, czasem blisko 40-letniej eksploatacji, powinny zostać w najbliższym czasie wycofane ze służby. Ich mechanizmy generują zbyt wysokie koszty, przez co dalsze utrzymywanie ich w linii jest problematyczne. Tym niemniej, z braku szybkiej alternatywy ich zastąpienia, kilka jednostek poddanych zostanie poważnej modernizacji w ramach rozszerzonego SLEP (Service Life Extension Program). Swoją drogą wiąże się z tym spora afera, gdyż poprzednia administracja Białego Domu przeznaczyła do wycofania USS Hué City (CG-66), który właśnie przeszedł taką kompleksową przebudowę.

Obecny 30-letni plan rozwojowy US Navy zabezpiecza modernizacje SLEP Phase 2 i dalszą eksploatację ostatnich jednostek typu Ticonderoga do maksymalnie 2038 r. Problem w tym, że w czynnej służbie pozostało już tylko dziewięć krążowników przeznaczonych do wycofania w latach 2024–2029. Decyzję o ich wycofaniu anulowano pod koniec 2024 r., a trzy będące w najgorszym stanie technicznym okręty – USS Gettysburg (CG 64), USS Chosin (CG 65) i USS Cape St. George (CG 71) – zostaną poddane kompleksowej modernizacji w ramach SLEP Phase 2, wydłużającej ich resurs o kolejnych 10 lat. Prace mają być dość szerokie i obejmować m.in. wymianę radaru SPY‑1D z antenami klasy PESA na SPY-6(V)1 AESA, co wymusi przy okazji kompleksową modernizację siłowni i systemów zasilania oraz układów chłodzenia serwerowni. Taki sam zakres prac przewiduje się dla pozostałych okrętów: USS Philippine Sea (CG-58), USS Princeton (CG-59), USS Normandy (CG-60), USS Chancellorsville CG-62 (ze względów poprawności politycznej przemianowany niedawno na Robert Smalls, co nie spotkało się z pozytywnym odzewem), USS Shiloh (CG-67) i USS Lake Erie (CG-70). Tym samym krążowniki jeszcze przez co najmniej 10 lat pozostaną trzonem uderzeniowych sił nawodnych US Navy.

Trzy w istocie eksperymentalne, wielkie niszczyciele rakietowe (w zasadzie odpowiadające wielkością krążownikom ciężkim) typu Zumwalt przechodzą obecnie poważną modernizację, a w zasadzie przebudowę. Prototypowy USS Zumwalt DDG-1000 znajduje się już ponownie w służbie. Ich dalsze finansowanie jest w pełni zabezpieczone, jednak kolejnych okrętów tego rodzaju nie będzie. Wywodzą się one jeszcze z pierwszego programu wymiany pokoleniowej wielozadaniowych niszczycieli rakietowych (typu Arleigh Burke Flight I). Klasyfikowano je jako SC-21 (Surface Combatant for the 21st century), a później DDX21/DD21. Ostatecznie doprowadzono do zbudowania zaledwie trzech jednostek wsparcia NGS (Naval Gunfire Support), stanowiących tak naprawdę osobliwą hybrydę zadaniową między pancernikami a niszczycielami. Typ ten, z uwagi na późniejsze anulowanie serii, uchodzi obecnie za drugi najdroższy w historii, cierpiący w dodatku na problemy energetyczne związane m.in. z awaryjnością napędu (zintegrowanego turboelektrycznego IPS nowej generacji). Jednocześnie zrezygnowano wówczas z nowych krążowników rakietowych CG(X)/CGN(X). Odbiło się to w szczególności na "inteligentnych" pociskach artyleryjskich LRLAP, których koszt znacznie przekroczył 800 tys. USD za sztukę, czyli w praktyce niewiele mniej, niż wynosi cena pocisku manewrującego RGM-109 Tomahawk. Tym samym jednostki typu Zumwalt pozostały bez artylerii, a w projekcie DDG(X) należało wprowadzić istotne zmiany, stawiając od razu na armaty elektromagnetyczne EMRG (Electro-Magnetic RailGun). Finansowanie tego programu również zostało jednak z czasem mocno spowolnione.

Nie mogąc znaleźć odpowiednich wzorów uzbrojenia artyleryjskiego dla tej trójki, w 2017 r. podjęto decyzję, że z typowych jednostek wsparcia staną się one okrętami bardziej uniwersalnymi, lepiej dostosowanymi do walki z celami nawodnymi w ramach rozszerzonego ASuW/Strike. Oznaczało to uruchomienie procesu stopniowej implementacji do wyrzutni PVLS pocisków manewrujących RGM-109 Block V i przeciwpocisków RIM-174 SM-6 ERAM. W czerwcu 2021 r. dokonano dalszej rewizji wymagań operacyjnych co do trzech okrętów typu Zumwalt w celu zintegrowania z nimi nowych zdolności w ramach IRCPS. Jest to program konwencjonalnego systemu broni hipersonicznej dalekiego zasięgu, który obejmuje zarówno platformy nawodne, jak i podwodne US Navy (SSGN typu Virginia Block V) oraz mobilne wyrzutnie naziemne należące do US Army. Pocisk taki (niezależnie od tego, z której z trzech platform zostanie odpalony) ma mieć możliwość precyzyjnego rażenia dowolnego (stacjonarnego) celu na całym świecie w ciągu godziny. Wówczas Szef Operacji Morskich (CNO) adm. Mike Gilday podał oficjalnie do wiadomości, że okręty serii DDG-1000 otrzymają broń hipersoniczną najpóźniej w ciągu czterech lat. Sęk w tym, że jednostki dysponujące tego rodzaju uzbrojeniem muszą posiadać do tego celu osobne moduły VLS znacznie większego kalibru (87”, czyli 2,21 m), zwane APM (Advanced Payload Module). W związku z tym rozpoczęto analizy, czy uda się zmieścić wyrzutnie bez demontowania artylerii głównej. Według słów samego admirała miejsce na wyrzutnie miało być wygospodarowane wzdłuż burt okrętu. Ale inni przedstawiciele US Navy bardzo szybko uznali, że będzie to niemożliwe i – jak się okazało – mieli rację.

Pierwotny kontrakt na integrację modułów APM przyznano firmie Lockheed Martin w lutym 2023 r., a jego koszt oszacowano na 1,1 mld USD. Dopuszczano przekroczenie (i to znaczne) tej kwoty w kontekście przeprowadzenia modernizacji okrętów, co mogło podnieść cenę do 2 mld USD. Po kolejnych analizach zdecydowano się na taki krok jedynie w przypadku dwóch pierwszych jednostek. Trzecia może zostać objęta programem w późniejszym czasie, jeśli integracja nowych efektorów zakończy się pomyślnie i przyniesie wymierne korzyści. Nie da się w tym miejscu nie zauważyć, że DDG-1000 to nadal jeden wielki eksperyment, który dotąd pochłonął już wiele miliardów dolarów. Amerykański Departament Obrony (DoD) liczy jednak na to, że uzyskane doświadczenie będzie bezcenne w kontekście budowy przyszłych okrętów z programu LSC. W związku z tym Lockheed Martin i stocznia HII w sierpniu 2023 r. otrzymały kontrakt o wartości 154,8 mln USD (plus dodatkowe 10,3 mln USD) na modernizację USS Zumwalt i zabezpieczenie dalszych prac przy nim na okres dwóch lat. Prace oficjalnie zakończono 6 grudnia 2024 r., gdy okręt opuścił suchy dok w stoczni HII. Jego miejsce wkrótce zajmie bliźniaczy USS Michael Monsoor (DDG-1001), natomiast przed już zmodernizowanym DDG-1000 stoi okres intensywnych prób morskich i testów. US Navy oczekuje przy tym, że nowy system uzbrojenia (zarówno CPS, jak i PVLS) osiągnie gotowość operacyjną IOC (Initial Operational Capability) do końca 2025 r.

Nieco lepiej prezentuje się sprawa z niszczycielami (potencjałem rzeczywistym odpowiadającym krążownikom) rakietowymi typu Arleigh Burke. Obecnie w służbie znajduje się aż 74 jednostek tego typu i kolejne są w budowie. Najstarsze (Flight I) objęto już kompleksową modernizacją, znacznie poszerzającą ich zdolności (głównie przeciwbalistyczne BMD), a do tego trwa nieprzerwane przejmowanie jednostek Flight IIA TI (Technology Insertion) oraz Flight III. Okręty te, wspólnie z pozostającymi w linii krążownikami typu Ticonderoga i wspierającymi je nowymi wielozadaniowymi fregatami rakietowymi typu Constellation, jeszcze długo stanowić będą kluczowy element Zintegrowanego Systemu Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej (Integrated Air & Missile Defence System). Należy jednak pamiętać, że przy projektowaniu najnowszej wersji typu Arleigh Burke praktycznie wyczerpano już możliwości adaptacyjne tej platformy (tzw. SWAP-C, czyli Space, Weight, Power and Cooling), z czego największym problemem są układy zasilania i chłodzenia. Z tego względu zakłada się, że nawet te najnowocześniejsze obecnie okręty uderzeniowe US Navy pozostaną w służbie najwyżej do lat 60. XXI w. Tym samym kwestia opracowania, budowy i wcielenia do służby nowych krążowników rakietowych (czy też – jak wolą Amerykanie – dużych platform wielozadaniowych) w ramach LSC, będącego częścią nadrzędnego FSCF (Future Surface Combatant Force), stała się już bardzo pilna. Na liście priorytetów znajdują się one tuż za programem strategicznym SSBN(X) i równolegle z uderzeniowym SSN(X).

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 9-10/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter