AK-12


WOJCIECH WEILER


 

 

 

 

AK-12:

 

 

Nowe wcielenie kałacha

 

 

 

Wprawdzie Rosjanie twierdzą, że skonstruowany ponad 65 lat temu Awtomat Kałasznikowa będzie jeszcze przez długie dekady znakomicie spełniał wymagania użytkowników, ale są też świadomi, że – mimo wielokrotnych modernizacji – już dawno zaczął odstawać od broni tworzonej współcześnie i z każdym rokiem odstaje od niej coraz bardziej. Dlatego powstał AK-12, czyli kałach piątej generacji.

 

 Nad następcą broni z rodziny AK-100 pracowano już kilka lat – plany modernizacji zaczęto w roku 2009. Pierwotnie nowy karabin miał robocze oznaczenie AK-200, ale w trakcie tajnych prac nad nim nie było powszechnie wiadomo, czy ma to być poprawiony model typoszeregu 100, zgodnie z obowiązującą modą obwieszony szynami montażowymi z każdej strony, czy też właśnie nadchodzi nowe.

 W lipcu roku ubiegłego ogłoszono po raz pierwszy, że to jednak nie modernizacja, a całkiem nowa konstrukcja: modułowa, z możliwością wymiany luf i dostosowania do różnej amunicji, o zdecydowanie lepszej ergonomii, poprawionej funkcjonalności i tak dobra, że na światowych rynkach konkurować będzie mogła z najlepszymi. Podkreślono, że zainteresowanie nową bronią wyraziło już rosyjskie ministerstwo obrony, które nie tylko podpisało z iżewskim producentem przedwstępną umowę na dostawy następcy karabinu Kałasznikowa, ale też bierze czynny udział w jego tworzeniu, m.in. przez sformułowanie założeń taktyczno-technicznych.

 Przedstawiony 24 stycznia w Iżewsku awtomat opracowany został przez zespół pod kierownictwem głównego konstruktora fabryki, Władimira Wiktorowicza Złobina, i nazwany AK-12. Numer odpowiada dacie zaprezentowania i planowanego wprowadzenia do produkcji, czyli oznacza rok 2012.

Kolejna prezentacja karabinu – tym razem na zamkniętym spotkaniu, tylko dla wybranych – miała miejsce 2 czerwca w Sołniecznogorsku nad Jeziorem Sienieskim, na obradach Międzyresortowej Grupy Roboczej Laboratoriów Komisji Wojskowo-Przemysłowej. Wszyscy uczestnicy, włącznie z przedstawicielami ministerstw obrony i spraw wewnętrznych oraz Federalnej Służby Bezpieczeństwa, mogli nie tylko pooglądać, ale i sprawdzić, jak się z nowej broni strzela. Podobno stwierdzili oni zgodnie, że AK-12 podczas strzelania zachowuje się dużo spokojniej od swych poprzedników, daje mniejszy odrzut i podrzut. Sformułowano też całą listę sugestii dotyczących uzupełnień i poprawek, szczególnie pod kątem użycia broni w oddziałach specjalnych. Przedstawiciel Iżmaszu obiecał, że jesienią tego roku gotowa będzie poprawiona wersja karabinu, w której uwzględnione zostaną życzenia wyartykułowane w czasie czerwcowego spotkania.

 

 Nowy-stary AK

Pierwszy rzut oka na nowy karabin wystarczy, żeby zauważyć, iż cudów nie będzie i jakichś rewolucyjnych zmian formy nie ma co oczekiwać. AK-12 przypomina z wyglądu hybrydę posklejaną do kupy z rosyjskiego AK i belgijskiego FN SCAR, no może jeszcze z niewielką domieszką czeskiego Sa-58.

Zasada działania AK-12 nie zmieniła się w stosunku do pierwowzoru: to broń samoczynna, której mechanika uruchamiana jest przez energię części gazów prochowych, pobranych przez otwór z przewodu lufy do położonej nad nią komory gazowej. Tłok gazowy połączony jest z suwadłem, usytuowany równolegle nad lufą i razem z tłoczyskiem porusza się w rurze gazowej. Broń strzela z zamka zamkniętego, umieszczonego w suwadle i ryglowanego przez obrót w prawo. Mechanizm spustowy ma przełącznik rodzaju ognia, współdziałający z kurkiem wewnętrznym i spustem samoczynnym. Spust skonstruowano jako dźwignię dwuramienną, jest samoczynny bezpiecznik uniemożliwiający strzał przy niezaryglowanym zamku, a zaczep ognia pojedynczego pełni jednocześnie funkcję przerywacza. Elementem łączącym zespoły i mechanizmy karabinu – zasilanego z wymiennych magazynków – jest komora zamkowa.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter