Bell AH-1W Super Cobra w akcji
Séan Wilson/Prime Images
Bell AH-1W Super Cobra w akcji
Podstawowym śmigłowcem szturmowym Piechoty Morskiej USA jest dziś Bell AH-1W Super Cobra. Ten lekki śmigłowiec wsparcia ogniowego, lepiej znany jako „Whiskey” (od litery „W” oznaczającej wersję), zyskał sobie doskonałą opinię w czasie konfliktu w Iraku i w Afganistanie. Autor odwiedził dywizjon Marine Light Attack Helicopter Squadron 367 (HMLA-367) „Scarface” w bazie MCAS Camp Pendleton w Kalifornii, aby bliżej nas z nim zapoznać.

Pierwsze śmigłowce AH-1G Cobra dywizjon HMLA-367 otrzymał w 1969 roku. Obecnie ma w wyposażeniu sześć śmigłowców szturmowych AH-1W i siedem AH-1Z Viper oraz sześć uzbrojonych śmigłowców transportowo-desantowych UH-1Y Venom. Mając po dwa podwieszenia na lotnicze środki bojowe pod każdym ze swoich szczątkowych skrzydeł, AH-1W jest w stanie przenosić dość silne uzbrojenie. Poza trzylufowym działkiem M197 kal. 20 mm zamontowanym w obrotowej wieżyczce pod nosową częścią śmigłowca, dysponującym polem ostrzału 110° i mającym zapas 750 nabojów, wersja AH-1W może być uzbrojona w kierowane pociski rakietowe „powietrze-powierzchnia” BGM-71 TOW i AGM-114 Hellfire oraz rakiety „powietrze-powietrze” AIM-9 Sidewinder. Ponadto można ona przenosić zasobniki z niekierowanymi pociskami rakietowymi kal. 70 mm, LAU-68 lub LAU-61, zabierające odpowiednio 7 lub 19 rakiet. Dzięki serii modyfikacji obecna odmiana AH-1W ma znacznie większe możliwości bojowe w stosunku do swojego wzorca oblatanego 16 listopada 1983 roku. Jedną z modyfikacji, wprowadzonych w latach 2005-2006, jest zmieniony układ wylotowy zespołu napędowego, w którym dysze skierowano tak, aby w maksymalnym stopniu zmniejszyć ślad termiczny śmigłowca. Mjr Henry „Deebo” Dolberry Jr, zastępca dowódcy dywizjonu HMLA-367 wyjaśnia: W latach 2009-2010 śmigłowce AH-1W zostały zmodernizowane, tak aby mogły zabierać większy zapas flar i dipoli przeciwradiolokacyjnych, taki jaki ma wersja Zulu (AH-1Z). Po analizie nowych zagrożeń dokonano odpowiednich modyfikacji systemu samoobrony śmigłowca. W zależności od sytuacji mogą być odpalane różne środki pasywne. Różne typy głowic pracujące w podczerwieni wykorzystują różne techniki do śledzenia celu. Niektóre głowice po prostu wykrywają i śledzą źródło ciepła, a inne tworzą obraz atakowanego obiektu, poza tym pracują w różnych pasmach promieniowania podczerwonego, różne typy flar są więc dostosowane do szerokiego zakresu typów głowic samonaprowadzania. Niektóre palą się intensywnie, wytwarzając silny ślad termiczny, a inne słabiej, ale dłużej, tak by oszukać system określonego typu. Zmniejszenie prawdopodobieństwa rażenia własnych sił, ale także uniknięcie strat wśród ludności cywilnej to rzecz najwyższej wagi, przyznają to wszyscy lotnicy z którymi rozmawiałem. Dlatego jedną z głównych modernizacji w wersji AH-1W było zamontowanie taktycznego systemu transmisji obrazu. Pozwala on załodze na transmisję obrazów widzianych przez sensory śmigłowca na naziemny terminal ROVER (Remotely Operated Video Enhanced Receiver), który ma do swojej dyspozycji oficer naprowadzania lotnictwa. Kiedy ustawi się odpowiednie częstotliwości transmisji, to śmigłowiec Cobra może też odbierać obrazy wysyłane przez bezzałogowe aparaty latające oraz optoelektroniczne zasobniki obserwacyjno-celownicze Litening stosowane na samolotach myśliwsko-szturmowych AV-8B Harrier oraz wielozadaniowych myśliwcach F/A-18 Hornet. System transmisji danych został po raz pierwszy wprowadzony w 2010 roku, a obecnie jest w zestawie wyposażenia wszystkich AH-1W. Mjr Dolberry przyznaje: Taktyczny system transmisji obrazu pozwala nam na znacznie bardziej efektywne działanie. Korespondencja z oficerem naprowadzania lotnictwa służąca wskazaniu celu i przygotowaniu ataku może niedoświadczonemu pilotowi zabrać nawet 30 minut czasu, co w warunkach dynamicznie zmieniającej się sytuacji na polu walki nie może być zaakceptowane. Teraz dysponujemy systemem, który kontrolerowi na ziemi pozwala na natychmiastowe wskazanie celu na wyświetlaczu w śmigłowcu.
Po kilku turach bojowych w ramach irackiej operacji „Iraqi Freedom”, dywizjon „Scarface” został ponownie wprowadzony do działań, tym razem w Afganistanie (operacja „Enduring Freedom”). Mówi mjr Dolberry, weteran, który wylatał na śmigłowcach Cobra 1 700 godzin, w tym 350 godzin w afgańskiej operacji w okresie od października 2009 do maja 2010 roku: Najczęściej używaliśmy działka, niekierowanych rakiet z głowicami burzącymi lub do wskazywania celów, a także kierowane pociski rakietowe Hellfire. Najczęściej jednak otwieraliśmy ogień z działka, dzięki temu bowiem można zmniejszyć prawdopodobieństwo przypadkowych, niechcianych strat. Zwykle otwieraliśmy ogień z działka z odległości 1200-1000 m, rakiety niekierowane odpalaliśmy z odległości około 800 m. Pociski Hellfire można odpalać z odległości do 8000 m. Można założyć, że Hellfire to broń idealna, bo kierowana, a także dlatego, że można go odpalać ze znacznej odległości, ale jeśli wziąć pod uwagę ryzyko niechcianych strat, to jednak tak nie jest. Czasem działko bądź niekierowane rakiety z głowicą z rdzeniem stalowym są najlepszą bronią. Kiedy w pobliżu znajdują się cywilne budynki działko jest doskonałym narzędziem do zminimalizowania niechcianych strat.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 3/2012